sobota, 25 maja 2013
piątek, 24 maja 2013
Po tej
wiadomości na placu nie pozostała żywa dusza.
Nic dziwnego. Tylko ja,
oczywiście zostałam i pewien kundel, który niezbyt był zainteresowany chaosem
i zamieszaniem . No nic. Nie miałam nic
do roboty tylko iść do tego…Klarka. Zajrzałam do mego poniszczonego plecaka.
Zapomniałam karty( w tym stuleciu trzeba posiadać karty by móc pójść do
lekarza). I taki pech miałam od rana na początku potknęłam się o moją włochatą,
czarną kulkę tzw. Kot, a później zalałam płatki sfermentowanym mlekiem. Widać było,
że pech mnie tego dnia nie opuszczał. Stanęłam i rozejrzałam się . Po ulicach
chodzili tylko nieliczni. Można by powiedzieć „Ci odważni” .Pomyślałam więc że
zajdę więc do mojego "starego przyjaciela" Braina. Pamiętam jakby wczoraj kiedy
biegaliśmy z żabami za Phoebe i Nathanem. Mieliśmy wtedy może po 9, 10 lat. A
teraz mamy po 17,18 lat i nadal biegamy (z tym razem) z ropuchami za Erykiem i
nadal Phoebe. A oni a raczej tylko Fi-fi ucieka z krzykiem. Zaszłam więc do
małego, zielonego domku gdzie właśnie mieszkał on.
niedziela, 12 maja 2013
Siedziałam na kanapie a raczej leżałam głową w dół. Oglądałam bezsensowną telenowelę i jadłam chipsy. Gdy tak oglądałam do drzwi zadzwonił Nathan. Jak on mnie wnerwiał. Chodził za moją siostrą wszędzie gdzie popadnie. Uczepił się jak rzep do ogona DOSŁOWNIE. Jedyne dlaczego go tolerowałam to, to że zabierał Fi-Fi daleko ode mnie. Wyszczerzy te swoje szpanerskie jedynki i czekał tak aż Phoebe zejdzie. W końcu nie mogłam dłużej się na niego patrzeć i zamknęłam mu drzwi przed nosem. Akurat wtedy musiała zejść ona. Zawsze kiedy coś zrobię niestosownego "ktoś", a raczej moja siostra musi mnie przyłapać.
Podeszła do drzwi otworzyła je. Spojrzała się na mnie i przemówiła dumna jak paw.
-Zazdrościsz mi!- powiedziała i wyszła łapiąc za rękę tego intruza i poszli.
Oczywiście za to wszystko ucierpiał kto? No oczywiście ja! Mama zeszła po schodach do salonu gdzie znajdowałam się i zaczęła wygłaszać swoją przemowę.
-Charlotte-rzekła
-Tak,ja- powiedziałam przewracając oczami po różnych stronach świata
- Wiesz jaka ona jest... Powinnaś uszanować to z kim ona chodzi i z kim się spotyka.
-No tak...Ale on jest taki...Dziwny.
-Kiedy bawiłaś się z Brianem w piaskownicy Phoebe też uważała pewnie że jest "dziwny ".
Gdy mama zniknęła z pola widzenia wzięłam płaszcz(bo zapowiadało się na deszcz) i wyszłam na spacer.
Szłam wąskim chodnikiem przy którym kwitły małe krzaczki róż. Nie wiedziałam co robić całe popołudnie było nudne. Poszłam więc jak większość ludzi robiła po południu na główny plac i czekaliśmy jak na wielkim telebimie pojawi się pani i powie co się stało przez ostatnie 24 godziny. Lecz tym razem nie pokazała się ta baba z zbyt widoczną tapetą lecz jakiś gostek w ciemnych okularach i zaczął głosić wiadomości.
-Naukowcy z BLM odkryli rzadką chorobę rozprzestrzeniającą się w powietrzu prosimy wszystkich mieszkańców New Salt Lake City o zaszczepienie się u lekarza Klarka Harrisona do godz 16:00 dzisiejszego dnia. Życzymy miłego popołudnia i do zobaczenia.
Podeszła do drzwi otworzyła je. Spojrzała się na mnie i przemówiła dumna jak paw.
-Zazdrościsz mi!- powiedziała i wyszła łapiąc za rękę tego intruza i poszli.
Oczywiście za to wszystko ucierpiał kto? No oczywiście ja! Mama zeszła po schodach do salonu gdzie znajdowałam się i zaczęła wygłaszać swoją przemowę.
-Charlotte-rzekła
-Tak,ja- powiedziałam przewracając oczami po różnych stronach świata
- Wiesz jaka ona jest... Powinnaś uszanować to z kim ona chodzi i z kim się spotyka.
-No tak...Ale on jest taki...Dziwny.
-Kiedy bawiłaś się z Brianem w piaskownicy Phoebe też uważała pewnie że jest "dziwny ".
Gdy mama zniknęła z pola widzenia wzięłam płaszcz(bo zapowiadało się na deszcz) i wyszłam na spacer.
Szłam wąskim chodnikiem przy którym kwitły małe krzaczki róż. Nie wiedziałam co robić całe popołudnie było nudne. Poszłam więc jak większość ludzi robiła po południu na główny plac i czekaliśmy jak na wielkim telebimie pojawi się pani i powie co się stało przez ostatnie 24 godziny. Lecz tym razem nie pokazała się ta baba z zbyt widoczną tapetą lecz jakiś gostek w ciemnych okularach i zaczął głosić wiadomości.
-Naukowcy z BLM odkryli rzadką chorobę rozprzestrzeniającą się w powietrzu prosimy wszystkich mieszkańców New Salt Lake City o zaszczepienie się u lekarza Klarka Harrisona do godz 16:00 dzisiejszego dnia. Życzymy miłego popołudnia i do zobaczenia.
sobota, 4 maja 2013
Jasne jak słońce
-Phoebe- szybko podbiegłam do niej.-Popatrz na mnie!- ale ona już się zmieniła taka wielka dawka zmieniła by nawet dorosłego dobrze zbudowanego mężczyznę, a co dopiero czternastoletnią dziewczynkę?!
W tym czasie Brain i Nathan wyciągnęli rewolwery i strzelili komatom* w łeb. Komatorzy padli na ziemię. A wielka kałuża krwi rozpłynęła się po podłodze. Eryka pilnował Klark i Anastazja. Widać było przerażenie na twarzy Eryka, ale nie aż tak duże jak moje.
-Charlotte...- Brain stanął za mną i położył rękę na moich ramionach - Ona już nie jest sobą. Musisz się z tym pogodzić...
Miał rację jej blond włosy pobladły a niebieskie oczy stały się czerwone jak płatki róż.
- Wiedziałam... Każdy którego kocham zginął... Boję się że stracę ciebie, Nathana, Eryka...- Odwróciłam się i pocałowałam go.
A to wszystko zaczęło się dokładnie rok temu. Z czerwonej planety powrócili astronauci z czerwoną wodą przypominającą krew. Po długich badaniach okazało się że ten płyn ma właściwości lecznicze. Otóż on robił ludzi "nieśmiertelnych". Ci którzy sprawowali władzę zaczęli łaknąć wiecznego życia. Ale nie wiedzieli jednego. Istoty z tamtej planety zastawiły podstęp. Były dużo mądrzejsze lecz nie miały stanu stałego były jak woda ciekłe i mokre.
Ci którzy wypili spożyli lub jakoś przeszło to do ich krwi nie byli już sobą kierowały nimi te przeklęte istoty.
komatorzy- ludzie podobni trochę do policji. Ubierali się na czerwono, zazwyczaj w garniturach. Mieli czerwone oczy po których można było ich poznać.
Subskrybuj:
Posty (Atom)